niedziela, 23 czerwca 2013

Ulotnosci się przygladaj......


Zaczęla pracowac z nami rok temu. Spokojna, sluchajaca z uwagą -dla mnie osoby nie stad - jakże doceniam taką postawę. Przyjacielska, z angielską cierpliwoscia do nieznośnych, z życzliwym usmiechem do niegrzecznych, z pomocą i zainteresowaniem do wielu. Słuchająca uważnie,co jest rzadkie w tych szybkich,zabieganych czasach,dobra,lagodna i darzona ogromna sympatią przeze mnie..... W zeszlym tygodniu znalazla swoja 4 letnia córeczkę martwą w łóżku. Nie jestem w stanie sobie nawet tego wyobrazić,co można czuć. Nawet nie chcę pomyśleć jak to może w środku boleć. Myślę( nauczona ¶ównież przykrym doświadczeniem śmierci),że można czuć tak,jakby się duszy nie miało,jakby w niczego środku nie było, nic nie było,żadnego drgania, niczego.... I będąc matką ból ten się tylko zwielokrotnia... Myśli nie dają spokoju jak uporczywa,za uchem brzeczaca mucha... Jak natręctwo ,co nie ustaje i nie chce odejść..... Bo dziecko się kocha tak,że ,wraz jego pojawieniem się- cześć Ciebie jest zabierana. W taki niewytłumaczalny słowami sposób. Jak umiera dziecko,to pewnie ta cześć Ciebie umiera,a nawet więcej Ciebie niż tylko ta część... Obezwładnia Cię niemoc na czas jakiś lub do życia końca.... W takich momentach chcę smakowac ulotność każdej minuty,każdej jednej chwili z synkiem moim... Bo wiem,tak mocno to wiem,ze jutro może być nigdy......

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz