czwartek, 20 czerwca 2013

Mieszka drzwi obok. Ma gruby głos, sama jest gruba - rzekłabym duża, bo to ładniejsze określenie, mówi w dziwnym języku, wyciąga przed siebie ręce i chce tulić, jej duże białe białka mocno kontrastują z czarną skórą i brązowymi oczami, uśmiecha się pięĸnie , tak z dobroci serca, choć mój syn jeszcze nie wyłapuje tych fluidów, przerażony własna paranoją.... Paranoją z MUMINKÓW ;))) Miki się jej boi..... Ucieka chowając za mnie. BUKA- tak nazywał Fifiś naszą sąsiadkę nigeryjkę. Teraz już nie. Już sie jej nie boi, nie ma paranoi ;)) Już się do niej uśmiecha i tuli. Do dużego ciepłego, dobrego, serdecznego ciała...... Nie boi się od momentu, kiedy zostaliśmy zaproszeni na urodziny jej córki i mój syn popłynął w chaosie tłumu czarnoskórych ludzi, mówiących w niezrozumiałym języku, krzyczących do siebie niezrozumiałe dla nas frazy...Głośnych, śmiejących się bez skrępowania, bez zażenowania, trochę jakby bez ogłady( w zrozumieniu dla nas europejczyków), ludzi, którzy się śmieją od serca, całymi sobą, dzieci tak jak wszędzie piszczących na słodycze, na zabawki nagrody. Ludzi,którzy czują wspólnotę, co zobaczyliśmy na tymże przyjęciu.... Była feeria kolorów. Ja się tym napawałam. Mój syn także.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz