czwartek, 24 września 2009

Ostatnie chwile brzuchacza.....





Jedziemy w góry.......
                                      Pochodzić trochę.Ja się bardzo chcę zmęczyć.
                                      Chcę też kilka zdjęć.Zdaję sobie sprawę z ulotności ciąży. i chcę zatrzymać w pamięci obrazy.A nie doskwiera mi nic z typowych dolegliwości ciężarówek *(no,może poza paskudna zgagą w ostatnim czasie dość częstą)*-nie puchną mi nogi,ciało nie nosi śladu rozstępów,nie łupie w plecach.Tylko się kulam i chodzę jak kaczuszka ;-)))),ale to śmieszy mnie niż jakoś doskwiera,więc chcę chodzić.Robimy fotki,oglądamy przyrodę wokół nas....Zamyślamy się,jak to będzie zabierać maluszka w góry i na tego typu wyprawy......

Piękne widoki,przyroda jakby chce dać mi te początki przepięknej jesieni w prezencie.Dziękuję za to.......

Zbieramy się z żalem.......
Ale i z radością i wyczekiwaniem na kolejne tego dnia-koncert Arki Noego.
Koncert pyszny,pełno dzieciaków i uniesienie jakieś większe łapie.Dzieci się cieszą niemożliwie,śpiewają.Mikołaj tańczy w brzuchu,jakby wiedział,że to i z myślą o nim......

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz